W ostatnich dniach obserwowano skutki niedzielnego rozbłysku słonecznego, który był największym od dłuższego czasu. Skutki tych erupcji mogą być widoczne już w czwartek 25 stycznia, zaledwie kilkadziesiąt godzin po ich wystąpieniu. Niedzielna erupcja wywołała krótkotrwałe przerwy w łączności radiowej w Australii i na obszarze Azji i Pacyfiku.
Według fizyczki Tamithy Skov z Daily Mail, NOAA szacuje prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnych rozbłysków klasy M w ciągu najbliższych dni. Zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności użytkownikom GPS, ponieważ odbiór sygnału GPS/GNSS może być utrudniony w godzinach, gdy rozbłyski są aktywne.
Dwie aktywne plamy słoneczne, 3559 i 3561, wyemitowały koronalne wyrzuty masy (CME) w odstępie jednego dnia. CME mogą wyrzucić miliardy ton materiału z powierzchni Słońca, co może skutkować zakłóceniami w komunikacji radiowej. NOAA stosuje pięciostopniowy system zwany skalą S, aby zobrazować siłę burzy słonecznej, a szanse na wystąpienie takich burz od wtorku do czwartku wynoszą 15 proc.
Rozbłyski słoneczne mogą mieć wpływ na komunikację radiową i mogą zakłócić sieć energetyczną oraz działanie satelitów. Istnieje szansa, że kolejna burza dotrze do Ziemi najpóźniej wczesnym rankiem 26 stycznia.
Pomimo potencjalnych skutków tych zjawisk, spodziewa się, że ich wpływ na Polskę będzie minimalny.