Wojna między północą i południem Stanów Zjednoczonych zrodziła wiele interesujących projektów wojskowych. Niewiele jest bowiem przykładów tak problematycznej konstrukcji, mogącej pochwalić się mimo wszystko wielkim sukcesem. Nie byłoby, gdyby nie trudna sytuacja marynarki Konfederacji. Konfederacja znacząco ustępowała Unii pod względem liczby i siły okrętów wojennych.
Nie było szans, by tę różnicę nadrobić, dlatego marynarka południa poszła w innym kierunku. Współpracując z prywatnymi przedsiębiorcami, zdecydowano się budować okręty podwodne, które stosunkowo niewielkim kosztem mogły stawić czoła znacznie potężniejszym pancernikom i fregatom. Hunley był właśnie taką konstrukcją, za której finansowanie i budowę odpowiadał Horace Lawson Hunley. Miał on już doświadczenie w projektowaniu okrętów, bo wcześniej zbudował prototypowe jednostki Pioneer i Pioneer II.
Miała być to stosunkowo krótka jednostka, bo długość wynosiła tylko 12 m przy szerokości na poziomie 1,2 m.
Hunley został wyposażony w dwa zbiorniki balastowe obsługiwane przy pomocy ręcznych pomp. Jednostka napędowa nie była zbyt skomplikowana i bazowała na pracy wału korbowego, obracanego siłą mięśni załogi. Zamiast torped, Hunley miał holować minę ciągniętą na kilkudziesięciometrowym sznurze. Po niepowodzeniach i wypadkach, generał Beauregard nakazał zaprzestać używania łodzi podwodnej do ataków pod wodą.
Ostatecznie, zastosowano torpedę drzewcową o długości 6,7 m, przymocowaną do dziobu. 17 lutego 1864 roku Hunley przeprowadził swój pierwszy i jedyny atak na wrogi statek, USS Housatonic, eliminując go na skutek eksplozji. Jednostka nigdy jednak nie wróciła do swojej bazy, co spowodowało wiele teorii i spekulacji. Ponad 150 lat później, zidentyfikowano przyczynę zatonięcia oraz śmierci załogi, co ostatecznie potwierdziło awaryjność i tragiczne zakończenie misji Hunleya.