Teletekst to wytwór naprawdę stary. Powstał mniej więcej w czasach pierwszych poważnych połączeń internetowych, kiedy te wciąż jednak były pieśnią przyszłości.
I to właśnie on niejako miał zapewniać łączność ze światem i “treści na żądanie”. Teletekst powstał w Wielkiej Brytanii za sprawą telewizji BBC i na Wyspach utrzymał się do 2012 r. W Polsce natomiast uruchomiono go w 1988 pod postacią Telegazety TV.
Co więcej, dane Telewizji Polskiej sugerują, że w grudniu 2019 r. wciąż korzystało z niej 2,7 mln osób, a w 2023 r. — 1,5 mln osób. Ma z niej korzystać nawet 7 proc.
W czasach internetu, kiedy na każde możliwe pytanie znajdziemy informację w Google, ogłaszać możemy się za darmo na grupach na Facebooku, a życzyć sobie najlepsze życzenia na Messengerze, Telegazeta TV wydaje się zbędna. Okazuje się jednak, że dla wielu osób zbędna nie jest.
Zacząłem się rozglądać po kolejnych stronach w poszukiwaniu czegoś, co naprawdę mnie zaskoczy. Tych jest na Telegazecie TV aż kilkaset, więc łatwo nie było.
Na pierwszy plan wybijają się oczywiście wiadomości — tak z kraju, jak i ze świata, ale też te biznesowe, związane ze sportem czy wieści o pogodzie. Ze względu na ograniczenia w liczbie znaków, wiadomości są wybierane dość selektywnie.
Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to fakt, że są to newsy znacznie mniej polaryzujące niż te obecne w dziennikach telewizyjnych czy w internecie. Prezydent komuś gratuluje, pomoc humanitarna na granicy, zachęcanie do szczepień, pogoda od IMGW — od tego typu wieści ciśnienie wam raczej nie skoczy.
I tego typu stron jest tutaj oczywiście więcej — kalendarium, pogoda, dobre wiadomości… nie da się ukryć, że ich główną grupą docelową są najczęściej osoby starsze, które z różnych względów nie korzystają z internetu. Natomiast to, co mnie zaskoczyło najbardziej…. to jak silny nacisk położono w Telegazecie TV na szeroko pojęty aspekt społecznościowy.
I jak mocno go zmonetyzowano, oczywiście. Ze względu na ograniczenia technologiczne, w Telegazecie TV klasycznych reklam nie uświadczycie.
Jednak aspekt społecznościowy Telegazety TV ujawnia się najmocniej dopiero tam, gdzie stworzono miejsce na czystą “twórczość” jej czytelników. I już nie chodzi o to, że cały segment poświęcono na życzenia — to akurat zrozumiałe, w końcu te są też popularne na Facebooku, szczególnie u starszych użytkowników.
Aspekt ten błyszczy na stronach z komentarzami — wysyłając SMS (płatny, rzecz jasna), możemy mieć pewność wyświetlenia naszej wiadomości, wraz z nickiem, na jednej ze stron Telegazety. Tematy są różne, te zresztą się też zmieniają, choć dominują polityczne i sportowe — tak z kraju, jak i ze świata.
Wiadomości znikają po dniu i czasem zdarza się tak, że jedna osoba odpowiada na komentarz drugiej, ale często dopiero dnia następnego. Co ciekawe, Telegazeta jest też narzędziem do komunikacji z… osadzonymi.
Można znaleźć ogłoszenia o “Pomoc, Apele SMS” i to właśnie tam czasem pojawiają się np. wiadomości od żony do męża.
“Kocham, tęsknię, usycham ze smutku bez ciebie”. Tego typu stron, w których treść buduje sama społeczność, jest oczywiście więcej.
Rzekłbym nawet, że obecnie w dużej mierze to właśnie na nich Telegazeta TV się opiera. Regularnie pojawiają się też społecznościowe gry — obecnie na stronie głównej widnieją kultowe Statki, a zabawa polega na wysłaniu SMS o odpowiedniej treści.
Tutaj społeczność dosłownie ze sobą rywalizuje, bo w jednym momencie swoje partie rozgrywają dwie drużyny — żółta i zielona i w każdym momencie można dołączyć do którejś z nich. Oczywiście część osób może mieć pretensje do Telewizji Polskiej o monetyzowanie tak błahych rzeczy — rzeczy, które w sieci byłyby dostępne za darmo.
Zwłaszcza że aż tak tanio nie jest, bo SMS-y kosztują raczej kilka złotych, aniżeli złotówkę. Pamiętajmy jednak, że w Telegazecie w zasadzie nie ma reklam, lecz głównie ogłoszenia, a i to pochodzące od prywatnych osób.